Zajęcia online i offline – wynik ankiety
Poniżej jest wykres oraz legenda, a pod wykresem opis badania oraz będą publikowane wnioski i decyzje co do dalszej organizacji szkoleń.
Legenda do wykresu:
Czerwony 53% (32 osoby) – wracamy do sal od czerwca.
Niebieski 35% (21 osób) – wracamy do sal natychmiast.
Żółty 7% (4osoby) – zostajemy online na zawsze.
Pomarańczowy 5% (3 osoby) – wracamy do sal co najmniej w lipcu lub później.
Szanowni Klienci,
Z ankiety i rozmów, jakie toczyliśmy jeszcze przed opublikowaniem jej wyników rysuje się jasny obraz:
Osoby chcące powrotu natychmiast zgadzają się poczekać do czerwca.
Chętni od czerwca w większości czekają na ten miesiąc ze względu na pracę i opiekę nad dziećmi.
2 osoby polubiły zajęcia indywidualne online, bo mają bardzo długi dojazd, a 2 mają obawy zw. z epidemią. Jest też kilkoro osób, które dostosują się do dowolnej formy nauczania.
Stąd podejmujemy decyzję powrotu do sal od 1. czerwca 2020.
Słowo ode mnie, jako właściciela firmy:
Choć udało nam się nie przerwać ciągłości kursów na dłużej niż 2 dni (po jednych zajęciach na grupę, które odrobiono), nie mamy wrażenia jakiejś wielkiej wygranej. Ale chciałbym pogratulować Lektorom i Wam, Szanowni Klienci, sprawnego działania w momencie realnego kryzysu, jakim był nieudolnie zorganizowany lockdown na ostatnią chwilę. Dziękuję, że byliście z nami online. Czegoś się nauczyliśmy i dowiedzieliśmy, mamy opracowane mechanizmy na sytuację, w której np. spłonąłby nam budynek. Poznaliśmy ciekawe oprogramowanie, ale też i jego minusy (czasem nie do końca zależne od platformy, a raczej łącza).
Metody zależne od treningu, w którym kontakt z żywym człowiekiem (swobodna dyskusja, bariery psychologiczne wystąpień publicznych) oraz refleks w niesieniu pomocy są kluczowe, jeszcze muszą poczekać na swej drodze do pracy poprzez Internet. Obecnie większość zainteresowanych uznała to za co najwyżej dobry substytut. A już z pewnością zajęcia grupowe tracą na braku swobodnej wymiany zdań w dyscyplinie spotkań internetowych.
Ale co z naszym bezpieczeństwem?
Wszyscy widzimy skandalicznie pogłębiający się chaos informacyjny. Najważniejsze osoby rządzące, będąc w potencjalnej grupie ryzyka (wiek i możliwe zw. z nim choroby), nie zachowują żadnych „dystansów”, nie noszą masek, gromadząc się w miejscach publicznych dużymi grupami. Nie jest wiarygodnym, że ludzie tak chronieni i w takiej ilości nie zostali poinformowani o tym, co nakazywane jest pozostałym obywatelom. Słyszymy też, że to nie są nakazy, a zalecenia. Jakie zatem jest ryzyko efektów tej pandemii?
Co do kwestii naszego województwa – Śląska: oczywiście, że zakażeń odnajduje się tu najwięcej. Ale Częstochowa to Śląsk tylko na papierze. Owszem, Katowice czy inne miejscowości typowo śląskie są blisko i mamy kontakty z ludźmi, którzy tam i nie tylko tam podróżują. Niemniej ilość zakażeń w rejonie kopalń nie tyle wynika z bliskiego kontaktu górników podczas pracy, co z ilości testów.
Obecnie na każdym placu budowy i w chyba każdej firmie, w której pracownicy wrócili do biur, nie ma nakazu noszenia masek. A czym ci ludzie różnią się od pracujących w zamknięciu górników? Prawdopodobnie tym, że w biurze więcej osób siedzi przy łączonych biurkach, mija się w korytarzach i rozmawia w pokojach socjalnych przy kawie niż jednocześnie jest górników w przestrzeniach wydobywczych. A – jak słyszymy – zakażeni górnicy w większości nawet nie chorują lub przechodzą COVID lekko – ludzie o znacznie obciążonym układzie odpornościowym, z pylicą i innymi schorzeniami zawodowymi. A od pracowników wspomnianych różnych przedsiębiorstw jakoś nie słyszymy o zakażeniach, a tym bardziej chorobach, w ogóle.
Zdrowy rozsądek mówi, że „ryż jest zdrowy, bo miliony Chińczyków nie mogą się mylić”. Ale zarówno rządzącym na prawie całym świecie, jak i mediom tradycyjnym (tracącym dotąd oglądalność na rzecz niezależnych kanałów informacji) podsycanie wrażenia niebezpieczeństwa jest bardzo na rękę. Więcej oglądamy telewizji, każdy protest może być traktowany jako nielegalne zgromadzenie z karami od Sanepidu (gdy policja nie ma możliwości karania za nic).
Pozytywnych informacji w mediach jest niewiele, a negatywnych taka ilość, że co najmniej powinno się już palić miasta, których nie da się uratować z epidemii. Ale co widzimy na ulicach to tylko efekt „zaleceń”: ludzie w maskach i czasem rękawiczkach. A i to staje się widokiem „pro forma”, jeśli co trzecia już osoba – nawet jeśli ma maskę – to tylko dla świętego spokoju. Czujemy, że coś jest nie w porządku, ale zalew różnych i sprzecznych informacji oraz wrażenie odosobnienia w poglądach powoduje pogłębienie się instynktu stadnego. Bo w końcu nikt nie chce zostać społecznie „wykluczony”. Ale, obserwując z rozmów z Klientami oraz innymi ludźmi, widać tendencję przeciwną do głoszonych przez rządzących i media. Boimy się teraz bardziej utraty zdrowia w wyniku stosowania nieskutecznych zaleceń, boimy się utraty naturalnej i stadnej odporności bardziej od legendarnej mocy koronawirusa.
I tej naturalnej odporności – na wirusa i szum informacyjny – Wam życzę! I wreszcie pięknej pogody!
Marcin Tarkowski
Wpis archiwalny:
Szanowni Klienci!
Na chwilę obecną przedstawiam tylko wyniki ankiety, które na tej stronie będą uaktualniane o decyzje, jakie musimy powziąć w tym miesiącu.
W ankiecie wzięło udział 60 osób.
12 osób nie wypełniło ankiety bez podania przyczyny (7 Uczestników z grup, 5 z zajęć indywidualnych).
W badaniu nie brali udziału Klienci Biznesowi (zależni od innych czynników i pracujący z nami na innych zasadach) oraz osoby, które zawiesiły zajęcia z przyczyn technicznych, bo ich zdanie jest od początku oczywiste.
Do ankiety dopisano zdanie osób wysyłających odpowiedzi mailowo. Są to zwykle osoby, które podawały terminy późniejsze niż czerwiec, ale nie chcące zostawać online na zawsze. Niektóre z tych osób już zadeklarowały, że dostosują się do zdania większości, ale swoje też dzięki temu wyraziły. Niemniej – jeśli ktoś chce wracać do sal od lipca lub dalej, to można by to zdanie równie dobrze podłączyć pod „żółte” odpowiedzi – czyli „nigdy”, bo od września raczej przestalibyśmy istnieć.
W badaniu nie wzięły udziału osoby czekające na rozpoczęcie kursów – ich zdanie także od początku znamy – czekają na nasz powrót do sal. Jednocześnie wszelkie nowe zgłoszenia opierają się na warunku „to jak już wrócicie…”. Czyli widać tendencję, która staje się warunkiem naszego dalszego istnienia opartego na płynności tworzenia nowych kursów.
Nie ma obecnie grupy, która miałaby więcej niż jedną osobę chętną zostać online na zawsze (co najwyżej jest jeszcze po jednej osobie, która optuje za lipcem lub później). Z czego jedna z „żółtych” odpowiedzi przypada na kurs indywidualny, a trzy rozkładają się na 3 z 10 grup uczących się wcześniej w naszych salach.
Głosy co do czerwca lub natychmiast są zwykle porozkładane w grupach takim stosunkiem, jaki widzimy na wykresie.
Gdyby w jakiejś grupie większość chciała przejść offline natychmiast, a pozostali by się zgodzili, to i tak musimy z tym poczekać do czerwca, jako że każde zajęcia łączą się w planie z jakimiś innymi (gdzie większość zgłasza czerwiec) i nie ma technicznej możliwości (ilość lektorów) na prowadzenie zajęć on- i offline jednocześnie.
Na tę chwilę zostawiam Was z wynikami i bez jakiejkolwiek formalnej decyzji. Pewne rzeczy muszą jeszcze zostać poustalane i zorganizowane – z czym wiąże się sporo pracy. Jednak wysnuć wnioski obecnie każdy może, bo zdają się na tę chwilę oczywiste.
Proszę o kontakt mailowy na kontakt@mtarkowski.com lub poprzez podstronę KONTAKT wszystkie osoby, które chcą przedyskutować temat – póki jest na to trochę czasu. Samo podejmowanie rozmaitych decyzji będzie czaso- i pracochłonne, a organizacja techniczna dołoży pewnie swoje – nie zostawiajmy trudnych tematów na ostatnią chwilę, gdyż każdy Klient jest ważny, skoro my jesteśmy ważni dla niego.
Będę tu publikował aktualne informacje, więc zapraszam do regularnego odwiedzania.
Dziękuję za poświęcony czas i życzę wszelkiej pozytywnej normalności!
Marcin Tarkowski