Zajęcia online i offline – ankieta – styczeń 2021
Prosimy o wypełnienie ankiety do piątku 22.01.2021!
![](https://tarkowski.edu.pl/wp-content/uploads/2020/03/coding-isometric-01.png)
TSzanowni Klienci!
Musimy zacząć zbierać od Was informacje w kwestii kontynuacji Waszych zajęć. Prosimy o udzielenie odpowiedzi do piątku 22.01.2021.
Proszę jednak najpierw o przeczytanie tekstu poniżej!
Bez niego nie podchodźcie do ankiety, bo nie zrozumiecie potencjalnych konsekwencji naszych wspólnych dalszych działań!
Wiemy, z rozmów z Wami (a naszego stanowiska chyba nie muszę tu wyłuszczać i powtarzać – znacie je pewnie z rozmów ze mną, pewnie też lektorami i – większość z Was – z poprzedniej wiosennej ankiety), że sporo osób (o ile nie wszyscy) chcą wrócić na kursy stacjonarne.
Jako osoba żywo od miesięcy zainteresowana tematem, staram się wiedzieć o nim jak najwięcej. Niestety, nie tylko ja nadal wiem niewiele, ale i organizacje pomagające przedsiębiorcom z różnych branż niewiele wiedzą.
Dość żałosnym jest, że najnowsze dane są z zeszłego roku – najczęściej z jesieni i to przed nieśmiesznym cyrkiem zwanym „narodową kwarantanną”. Sama Polska Izba Firm Szkoleniowych pisała, że jest zagubiona i niedoinformowana, bo w gąszczu zmieniających się przepisów nie może znaleźć jednoznaczności oraz stabilnych i niezmiennych na dłużej przepisów. Trochę o tym (z października, więc pewnie nieaktualne) można przeczytać tu: https://pifs.org.pl/aktualnosci/400-wytyczne-szkolenia-stacjonarne-w-pandemii – tekst należy czytać z dużą dozą zrozumienia tematu
Przeszukałem wiele stron rządowych – albo nie ma żadnych informacji o takich szkoleniach, jakie my prowadzimy (a więc: regularne, zamknięte, cykliczne, częste spotkania w tym samym gronie Uczestników w ilości 8 osób – z lektorem), albo informacje są następujące na 1.12.2020 (wskazanie różnic w stosunku do jakiegoś poprzedniego zarządzenia):
Jak było:
Dostosowanie liczby uczestników do obowiązujących przepisów tj. przebywanie nie więcej niż 1 osoby na 2,5m2 powierzchni dostępnej dla uczestników, z wyłączeniem obsługi.
Jak jest:
Dostosowanie liczby uczestników do obowiązujących przepisów.
Przyznacie, że to jest kpina – i to za nasze podatki. Żadnego odnośnika do tych „przepisów”, żadnej możliwości kontaktu (strony „kontakt” zwykle zawierają FAQ lub chat z botem, który ma predefiniowane zapytania). Nic. Odsyłają nas do szukania czegoś, czego nigdzie znaleźć się nie da i robią wszystko, żeby nikt nie pytał i nie miał jak pytać.
Nie pierwszy to raz, gdy urzędnicy każą przedsiębiorcom interpretować przepisy na ich własną odpowiedzialność, bo orzeczenia urzędów mogą potem być jakie się im spodoba. Ale tu nie ma nic do interpretacji, jeśli wytyczne są sprzed kilku miesięcy, najnowsze nic nie mówią, a te wcześniejsze nie uwzględniają naszej sytuacji.
Wspomniane PIFS przyznało w rozmowie ze mną, że – jak ja – nic nie wiedzą. A siedzi tam sztab ludzi ogarniających branże szkoleniowe – w tym prawnicy. Natomiast w Polsce nie oznacza to, że jak coś nie jest jawnie zabronione, to może być dozwolone, bo prawo tu nie tylko działa wstecz, ale też jest interpretowane przez przypadkowe osoby zatrudnione w urzędach. Kto widział interpretacje Skarbowego, ten wie, że co urząd, to inne orzeczenie. Kary płaci podatnik – mimo wcześniejszej urzędowej interpretacji pozytywnej danego zapytania.
Teraz to, co najważniejsze dla nas i z czego większość z Was nie zdaje sobie pewnie sprawy:
1. Przenoszenie kursów on- i offline to jest spora praca. Wy tego nie wiecie, bo macie nie wiedzieć, ile jej za czymś takim stoi. Klienci mają mieć jak najwygodniej i jak najbezpieczniej zorganizowane szkolenia, ale wierzcie mi: taka huśtawka nie jest łatwa. Jeśli wrócimy do sal (za które wciąż płacę, więc też bym chciał jakiejś jednolitej decyzji), a znów wprowadzą lockdown, to czeka nas kolejna reorganizacja pracy, i znów… Naprawdę: pożarów na co dzień jest wystarczająco dużo do gaszenia, a każda taka „przeprowadzka” oznacza tydzień-dwa „w plecy” z nadganianą pracą po poprzednich jeszcze problemach. Albo robimy to na stałe, albo nie ma sensu co drugi dzień/tydzień przenosić firmy, pisać do wszystkich, koordynować… Przykład:
Jedne zajęcia o 17.00 są online, a wcześniej i później – offline. Nic się nie dzieje – mamy jeden komputer (a i tak normalnie zbędny), więc ktoś może z niego prowadzić zajęcia.
Dwa zajęcia jednocześnie są online, a pozostałe off. I jest problem. Nie mamy infrastruktury sieciowej, więc trzeba by ą wykupić (min. rok kolejnej umowy do pakietu już podpisywanych bez gwarancji, że z niej będziemy korzystać), być może trzeba dokupić komputera, albo… zajęcia przed i po się nie odbędą. Bądź odwołujemy jedne online, bo lektor nie zdąży z/do domu.
I wyobraźcie sobie, że my już teraz na co dzień mamy taki cyrk organizacyjny, bo część zajęć indywidualnych jest offline – Klient nie może inaczej i musi przyjeżdżać do nas np. z pracy. Każdorazowe ustalenia wymagają logistyki tego, kto z nas jak pracuje i jaki jest plan B w razie problemów. A to już ustalony grafik. Każde przejścia całości firmy na pracę zdalną i do sal to ustalanie wszystkiego od nowa z każdym lektorem, Klientem, innymi powiązanymi tematami.
2. Osoby na kwarantannie – wielu z Was jednak mogło uczestniczyć w zajęciach, mimo 2 tygodni pobytu na kwarantannie, bo zajęcia były online. Gdyby nie to – co trochę ktoś traciłby ok. 4 zajęć, a to spowalnia cały tok i jest po prostu złe dla wszystkich.
3. Gdybyśmy spotykali się wówczas na żywo – wg przepisów – taka osoba z pozytywnym wynikiem powinna donieść służbom, z kim miała kontakt – i znów wszyscy wylądowalibyśmy w domach – tym razem bez możliwości wyjścia oraz… czasem zarabiania na życie, bo…
4. …część naszych zajęć indywidualnych odbywa się offline z pewnych względów. Będąc na kwarantannie, nie mielibyśmy sporej części przychodu i pewnie trzeba by na stałe zrezygnować z sal, a może i niektórych lektorów, bo nie byłoby dla nich pracy. A że lektorów nie przybywa, bo kryzys w tym nie pomaga, to już co dzień ocieramy się o katastrofę, bo jest nas tylu, co prowadzonych naraz zajęć. No i wyobraźcie sobie, że to nie jest 14 czy nawet 10 dni – każdy kolejny pozytywny wynik po powrocie znów zamyka całą firmę i wszystkich jej Klientów, bo przecież mogli się minąć w korytarzu…
5. Zobaczcie „bunt” restauracji. Wizytuje je policja i Sanepid, co w przypadku naszych zajęć jest niedopuszczalne. Owszem – właśnie – to nie jest miejsce otwartych spotkań, a spotkań zamkniętych, jak czytaliście wyżej, ale strony rządowe nie mają dla nas jasnych wytycznych lub w ogóle ich nie mają. Czyli interpretacja dowolna, ale na pewno to nie rząd będzie płacił mandaty, a jak ktoś wezwie policję (np. „Czesiek z firmy obok”, któremu nie podoba się taki ruch u nas, bo bardzo boi się koronawirusa), to ta policja musi przyjechać, chodzić po salach, legitymować i przeszkadzać w każdej bezcennej minucie zajęć…
6. …być może wręczając organizatorowi co dzień mandat w wys. 30 000 zł. Tak, tak, kto jeszcze tego nie wie, to tak właśnie „pomaga” się teraz przedsiębiorcom, ratującym swoje firmy, miejsca pracy i własny dobytek przed bankructwem.
7. I nie jest istotne, że przecież każdy ma bezużyteczną maskę/przyłbicę, rękawiczki i trzyma odstęp w „pełnym reżimie sanitarnym” (co będzie nie do upilnowania przecież w trakcie zajęć – nie czarujmy się) – mandaty dla uczestników „nielegalnych” spotkań też są. To, że można ich nie przyjmować lub odwoływać się – i podobno większość sądów orzeka po myśli oskarżonego – nie znaczy, że Sanepid nie ściąga kar natychmiast. A sprawy mogą trwać latami.
Wszystko to i pewnie jeszcze więcej niewiadomych, które wynikają z tego, czego nie można przecież znaleźć, musimy brać pod uwagę. To, że nam i Wam nie pasuje nauka online i ciągłe siedzenie w domu, nie znaczy, że orzeczenie nie będzie takie: TEGO TYPU KURSY MOGĄ ODBYWAĆ SIĘ ZDALNIE, NIE JESTEŚCIE UMIERAJĄCĄ Z GŁODU BRANŻĄ RESTAURACYJNĄ, PŁACIĆ KARĘ!
Nikogo z rządzących nie interesuje, że tracimy Klientów, bo niewielu chce się zapisać na same zajęcia online, a niektórzy czekają nawet z wpłatą wpisowego na zdjęcie obostrzeń. Sytuacja jeszcze nie jest tragiczna, ale już we wrześniu dla wielu z Was może nastąpić przerwa w szkoleniach, bo nie będzie z kogo budować grup, by przedłużać kursy, jako że nowych grup po raz pierwszy w całej mojej historii pracy od 2004 roku po prostu nie ma. Teraz nie łapiemy się na tarcze antykryzysowe – przecież możemy działać, a na mandaty – owszem, bo nikt nie bierze pod uwagę skutków przerwania przepływu Klientów w tego typu biznesach. Nie widać ich drastycznie od razu, ale z dużą bezwładnością po czasie. Jak w destylarni whisky – w końcu braknie wiodącej 16-stoletniej marki, a wtedy co? Muszą czekać rok, dwa, dziesięć na zestarzenie się obecnej partii – i zarabiać mają w tym czasie na czym?
Musimy wszyscy mieć świadomość, jak perfekcyjnie prosty jest plan zniszczenia gospodarki – wystarczy dezinformacja tam, gdzie nie da się czegoś zabronić wprost. Wystarczy nękanie, by utrudniać prowadzenie firmy, a już mamy poważny problem.
Dlatego wyniki tej ankiety nie spowodują, że na 100% spełnimy takie, czy inne warunki zamieszczone w odpowiedziach, bo temat jest skomplikowany, a władze każdego dnia mają inne zdanie – sądzę, że celowo, bo tak głupim po prostu nikt nie może być. W ciągu roku my i inne biznesy długofalowe też przestaniemy istnieć, bo mamy za duże koszty utrzymania. Ale musimy znać tendencje wśród Was – wiedzieć, jak się na to zapatrujecie.
Dlatego ankieta zamieszczona pod linkiem – wyżej – na tej stronie jest najprostszą formą takiego badania.
Jeśli podane w ankiecie gotowe odpowiedzi nie są zgodne z Waszą wersją, prosimy o opisanie swojej sytuacji poprzez stronę KONTAKT.
Wasze dane, jak zwykle, nie będą przekazywane firmom i osobom trzecim, a są niezbędne w celu przypisania osób danym grupom i terminom, co jest kluczowe dla wiedzy, jaką musimy posiąść przed dalszą reorganizacją kursów.
Z góry dziękujemy za szybkie odpowiedzi – najdalej do piątku 22.01.2021.
Życzę Wam wspaniałego życia, bo daleko od niego wielu z nas już jest…
Marcin Tarkowski
![](https://tarkowski.edu.pl/wp-content/uploads/2020/03/coding-isometric-02.png)